znowu ten INPUT … – eeeee, czyli co?!

16 stycznia 2014

BALET PRZEDNI czyli akademicki bal

16 stycznia 2014

Kayak Sport Club feat. Extremama

16 stycznia 2014

Do pewnych relacji najlepiej podejść po jakimś czasie … Tak, żeby apetyt był i świeżość także:)

Daaaawno się tak nie szykowałam jak na tę galę. Serio. Niby nic, bo spotkanie w hotelu, bo dla znajomych … A jednak wiedziałam, że to ważne dla bliskich mi kajakarzy, no i że miło będzie się spotkać z olsztyńskimi VIPami. Pierwszy raz w takiej roli … odkąd zaszłam w ciążę i urodziłam dziecko. Jakiej? Ano szczuplejszej, bardziej kobiecej, ładnie uczesanej, w sukience podkreślającej NIECIĘŻARNĄ figurę (FIRST TAJM EVER!).

Zdarzyło się nawet, że kilka dni wcześniej byłam u Materaca i polecił mi przyjść przed galą do jego asystentki na czesanie <!!!> HOW NAJS! No po prostu czułam się jak Miss Polonia conajmniej! A każda z Was wie, że cudoooownie jest się tak czuć. Góry można przenosić! I nawet jeśli mówicie, że wygląd to nie wszystko, że to takie babskie i próżne, to wiem, że każdej się chce czasem tak „odpicować”. Mnie się chciało.

Ogarnęłam Martuśkę, co by przy Z pomogła i ruszyłyśmy do Hotelu Omega. Przyjechałam „w co prawda gotowych” włosach, ale z gębą totalnie sauté 🙂 Co mi tam?! Zac, Marta i ja szykowaliśmy się do gali kajakarskiej co najmniej jak do oskarowej i było to równie zabawne, co urocze 🙂 Zac rozpracował moją kosmetyczkę <niestety dlatego mój puder brązujący zwykle jest pokruszony… ba! nawet jakiś hartowany róż ostatnio poległ, ugh!>, a ja rozkminiałam czy założyć pończochy, czy rajstopy. Ble! Nie lubię, nie noszę ani jednego, ani drugiego. Pończochy są sexy, ale pod tą obcisłą sukienką wyglądały karykaturalnie. Wybór padł więc na przeklęte rajstopy. Ach, jakże ja w takich momentach żałuję, że moje nogi nie są gładziutkie <choć podobno są całkiem całkiem;P – przyp.red.> i przyjemnie opalone… Nie było to jednak aż tak istotne w świetle tego, jak cudownie się czułam taka „generalnie zrobiona” i jak bardzo miałam ochotę poszczuć trochę swoją kobiecością. Przystąpiłam do dzieła niezwłocznie.

Zostawiwszy Z w ramionach Marteczki, ruszyłam na salę. A tam … Pani Marszałek, Pan Prezydent, Dyrektorzy, Prezesi … Noooo, całkiem przyjemna ekipa ;D Tak to ja lubię się PRZYLANSOWAĆ 🙂 Hihi, tak naprawdę, to właśnie nie lubię, ale skoro już tak mi się życie układa i skoro żyję ze swojego ekshibicjonizmu, to bardzo zacnie, że czasem ktoś naprawdę decyzyjny zobaczy co wyprawiam, wspomoże dobrym słowem, uśmiechem. Tak było podczas tej uroczystości.

Jak wiadomo – człowiek, któremu dobrze z samym sobą, który kręci się samym byciem, który bez obaw spogląda w lustro wzbudza pozytywne emocje, rozsiewa wokół harmonijną aurę i powoduje, że morda się śmieje OT TAK. Chciałam być takim dobrym duszkiem tego wieczoru. To nie było moje święto, ja chciałam je tylko okrasić szczyptą GLAMOUR’u i FREESTYLE’u jednocześnie. Myślę, że się udało. Jeśli chodzi o fristajl, Janusz – Prezes KSC zapewnił mi kilka przedpalpitacyjnych momentów, bo tak się „chłopak” denerwował, żeby wsio wypadło idealnie, że zaczęło mi się momentami udzielać. Normalnie prztyczek w nos mu się należy! 😉 Dzięki sercu, które Janusz wkłada w olsztyńskie kajaki i jeszcze kilku innym sercom i talentowi niektórych chłopaków, tegoroczne zakończenie sezonu kajakowego w Olsztynie było bardzo wzruszającym i wzniosłym momentem.

Mamy w Olsztynie MISTRZA ŚWIATA! Denis Ambroziak – szacun! Mamy zdolnych kajakarzy i oddanych trenerów. Gdzie ma się rozwijać kajakarstwo, jeśli nie w mieście, w którym jest tyyyle jezior?!

Dziękuję Januszowi i Kayak Sport Club za zaproszenie na ten jakże wytworny bal kajakarskich talentów i wzruszeń. Chcę jeszcze! Jestem z Wami i wspieram całym sercem!

3 comments

Leave a comment