EKO, BMK, GMO, BLW etc. czyli WTF is goin’ on?!

28 kwietnia 2013

Paltrow, Jolie, Piechota – matka wie, co dobre dla dziecka :)

28 kwietnia 2013

za momencik ;)

28 kwietnia 2013

Kwiecień się kończy, a to oznacza, że zacznie się maj. Już za chwilę. Wow! Toż to błyskotliwy początek posta, świadczący o tym, że moje włosy kiedyś zaiste były bardzo jasne i jest to jedyny właściwy im kolor 😛 Hyhy 🙂 Oczywiście skoro maj, to majówka, a skoro majówka to WAKE!!!!! & Ostródka 🙂

ech… my only and best of all Foka … <3

Biorąc pod uwagę fakt, że przed zajściem w ciążę ostro przepływałam sezon, potem już będąc w ciąży, a nie wiedząc o tym, szusowałam w lodowej krainie na północy Finlandii …, teraz, po sezonie wejkowym raczej w zaawansowanej ciąży i snowboardowym z Zachariaszem przy cycku, wyposzczona jestem deski straszliwie. Zac wciąż jest cycusiowy i wciąż nie garnie się do obcych rąk, więc na razie nie zapalam się do wielkiego pływania. Fajnie by jednak było, gdyby komuś się udało, i gdyby chciał trochę pomóc mi się wyłączyć. Choć na chwilkę. Płynąc na desce nie mogę myśleć o niczym innym, niż o krawędziach, fali, holce, boxie, kickerze, inaczej wyląduję w wodzie, która w maju na pewno będzie jeszcze meeeega zimna. Brrrrrr! Tymczasem właśnie WAKEBOARD daje mi takie poczucie spełnienia, satysfakcji. Właśnie kiedy pływam, kiedy wjeżdżam na przeszkody, kiedy wychodzi jakiś trick – wtedy czuję, że jestem kompletna. Fakt, teraz trochę się pozmieniało i właściwie nie chcę Zaczka zostawiać na zbyt długo, dbam o to, by czuł się jak najlepiej, gdy ja pływam. To on jest najważniejszy. A pływam właśnie dla niego. Chcę być najlepsza, cool, szczęśliwa i spełniona. Nie będę spełnioną mamą, jeśli nie będę spełnioną Lidią. Tu mogłabym się rozpisać o tym, że w końcu zaczynam naprawdę dostrzegać, rozumieć samą siebie i swoje faktyczne potrzeby. To jednak nie czas na takiego filozoficznego, ekshibicjonistycznego posta. Teraz jaram się tym, że już za chwilę znowu popłynę.

z Basieńką – lans na wodzie

z Miłeczką – lans na pomoście

Fakt – deskę mam starą, wiązania ledwo zipią. Nie dotarłam z nimi do szewca, nie odłożyłam kasy na nowe 🙁 Ech, może fortuna się jeszcze trafi…, choć wiadomo, że teraz mam ważniejsze wydatki niż nowe wiązania, które kosztują sporego tysiaczka ze sporym kawałkiem. O! na przykład takie albo takie. Do tego nowe boardshorty … Ech, kupię raczej nowy fotelik dla Zaczka i może wózek do joggingu … 🙂 A jako bonus będzie bryza jeziora Drwęckiego w Ostródzie 🙂 Oj, majowa bryza, to jest to!

rozklekotany, ale zacny RB

Wake Sisters and Bros – Shred!

1 comment

Leave a comment