spring little shopper

28 kwietnia 2013

za momencik ;)

28 kwietnia 2013

EKO, BMK, GMO, BLW etc. czyli WTF is goin’ on?!

28 kwietnia 2013

Wyszło szydło z worka. Winowajcą prawie wszystkich naszych codziennych schorzeń, uczucia dyskomfortu, osłabienia jest nieprawidłowa dieta. Nie od dziś wiadomo, że „jesteś tym, co jesz”. Przyznaję, dopiero niedawno skumałam, że tak faktycznie jest i staram się nadrobić zaległości.

Po pierwsze Zachariasz nie jest wielkim fanem nabiału i wszelkich produktów zawierających białko mleka krowiego (BMK). Stąd już jakiś czas temu nauczyłam się omijać te produkty w przygotowywaniu posiłków. Oprócz tego wykluczyłam wtedy jaja, bo też są silnym alergenem, a Zac miał wysypkę i wymiotował. Nie było wtedy nic ważniejszego, niż jego dobre samopoczucie. O moje – karmiącej mamy – musiałam dbać nieco inaczej, niż bym chciała czyli za pomocą pysznego batona czekoladowego, ale na przykład zajadając się pychową tartą jabłkową albo owsianymi ciachami. Udało się! Zac trochę podrósł, zaczął jeść z nami przy stole (BLW), a ja zaczęłam powoli wprowadzać BMK i jaja. Niestety, w moim życiu słowo „powoli” rzadko ma faktyczne zastosowanie. Oczywiście jak już dorwałam się do czekolady, pochłonęłam całą tabliczkę. Ugh! Podobnie stało się z jajkami – mogę jeść jajecznicę o każdej porze dnia i nocy. No, oczywiście, że pamiętam, iż należy jeść wszystkiego po trochę, bo tylko zbilansowana dieta jest dla nas pożyteczna. Damn! Tylko jak to zrobić?! Skoro mój wyposzczony żołądek (?), mózg (?) domagają się słodkości i pszennych wypieków?! Zac szybko zweryfikował moje rozterki dostając lekkich kolek i wysypki. Nie mogę obżerać się BMK i kropka.

zachariaszkowe śniadanko

 Do tego dochodzi kolejny niemały dylemat – co jeść, żeby naprawdę jeść zdrowo, skoro tyle wokół donosów o szkodliwych warunkach hodowli drobiu, uprawy zbóż czy warzyw? Skąd wiedzieć, że eko naprawdę jest eko? Fak! serio, wkurza mnie to, że jako zajęta matka, nie mogę po prostu iść do sklepu i kupić ekologicznych jajek, kaszki czy cukinii, bo, jak już mnie na nie stać, okazuje się, że naklejka rzekomo świadcząca o sposobie ich produkcji to ściema?! Ech, zdecydowałam się, więc nieco odpuścić eko-manię i po prostu skupić się na warzywach i owocach. No i mięsie oczywiście, bo bez niego ani rusz (skoro nie mogę jeść konserwantów, BMK, wszelkich magicznych „E”…) . Staram się więc nie wyobrażać sobie biednych kurek zamkniętych w klatkach, tudzież karmionych paszą oczywiście z GMO. No, oszaleć można!

dyniowe rogale z jabłkami

dyniowa tarta – YUMMY!

Jak już mi się wydawało, że moje muffiny, szarlotki, owsiane ciacha to mój ratunek w tej sprzyjającej karmieniu mego synka diecie, z urozmaiceniem przyszła tarczyca, a raczej jej niewielka nadczynność. Ugh! Mam brać leki, ale wtedy najlepiej, żebym przestała karmić. Tylko, że ja chcę karmić, więc na razie leków nie biorę. (Zasadność szkodliwości leków dla karmionego dziecka to już inny temat.) Poradziłam się zatem guru w dziedzinie diety i zdrowia i … przestałam jeść gluten. Niestety zalecona dieta paleo nie jest dla mnie 🙁 

Nie jest to najprostsza sprawa – to niejedzenie glutenu, bo skoro nie jem czekolady, BMK i tego typu słodkości, tę pustkę wypełniały mi produkty wypieczone z pysznej mąki pszennej – pełnoziarnistej lub nie. Tymczasem – basta! Teraz lubuję się w mąkach: gryczanej, ryżowej, kukurydzianej. Szczerze przyznaję, że muffiny gryczane z brzoskwiniami to przewypas jest! No i najważniejsze – czuję się lepiej! serio! Normalnie ten wstrętny gluten odbierał mi energię. Pamiętam, jak po zjedzeniu paczki <oj tam, oj tam :D> biszkoptów miałam dziwne uczucie mdłości, tudzież po prostu było mi słabo. Fakt, że ja z ilością glutenu w swojej diecie ostatnio przesadzałam. Teraz, zdarza mi się czasem dziabnąć białą bułę, albo maślanego rogala, ale są to odosobnione przypadki. Teraz jem kasze (bezglutenowe), ryż, mięso i warzywa. Uff! No i przepychowe muffiny, które lubi też Zaczek.

No i niestety zdecydowałam się nie dać zwariować GMO, MOM, no i EKO w sumie też, bo po pierwsze nie jestem detektywem, po drugie nie mam na to czasu, po trzecie zwyczajnie mnie na to nie stać. Oczywiście, wiem, że dobra dieta teraz, pomoże zapobiec różnym schorzeniom w przyszłości, więc warto w nią inwestować. Ech, inwestuję więc, aktualnie w produkty naturalnie bezglutenowe, bo widzę tego pozytywne efekty. Nie kupuję jajek z 3-jką z przodu (chów klatkowy), no i nie napycham siebie i Zaczka słodyczami, glutaminianem sodu, solą itp. Wierzę, że nam to wyjdzie na dobre.

Bon appetit!
 

1 comment

  1. czyli jednak bezglutenowo.. współczuję i zazdroszczę jednocześnie bo gluten to potęga alergiczna ale skoro nie muszę to nie staram się eliminowac go z diety 😉

Leave a comment