Kayak BEJBI

13 listopada 2013

Jaram się, że się udało! czyli AKTYWNA MAMA

13 listopada 2013

Literaci, MAJK i BABA czyli OLSZTYN CZYTA po raz kolejny

13 listopada 2013

Kiedy pisanie jest literaturą? Kto może się nazywać pisarzem? poetą? WHO CARES?! 🙂

Młodzi Olsztynianie, którzy wspólnie stworzyli książkę „Opowieści Baby Pruskiej” dla mnie są literatami pełną gębą. Ich wyobraźnia i sprawność słowa robią wrażenie i inspirują. Miałam ten zaszczyt czytać ich opowiadania oraz ich słuchać i powiem Wam, że była to czysta przyjemność – jedno i drugie ma się rozumieć.

Zaprosiły mnie do udziału w czytaniu „BABY” bibliotekarki, które któregoś dnia odwiedziły TVP Olsztyn w ramach warsztatów. Spotkałam się z nimi, opowiedziałam o swojej pracy, a one HYC! – od razu wykorzystały sytuację – „lubisz czytać dzieciom? extra! przyjdź do nas!”. Przyszłam. Zac też. 
W „Abecadle” – wspaniałej, przyjaznej, kolorowej bibliotece dla dzieci w Olsztynie – zebrało się całkiem sporo ludzi. Przyszli rodzice literatów, ów literaci, VIPy, dziennikarze, rodziny, kibice. Część VIPów była oddelegowana do czytania. Oczywiście na głos. Lubię to . Zupełnie szczerze przyznaję, że kręci mnie czytanie na głos do mikrofonu (bycie VIPem oczywiście też!). Choć publika błędy wybacza, moje własne ucho nie. Słyszę każdy swój dykcyjny fałsz, każdą niedociśniętą zgłoskę, każdy inicjalny akcent albo „rozjechaną” samogłoskę. Mimo to, lubię to. To dla mnie szkoła, praktyka warsztatu dziennikarskiego, który zajmując się Zachariaszem, nieco zaniedbałam. Poza tym, zmęczone mięśnie, także te twarzy, zwyczajnie się rozleniwiły, gdy nie musiały mówić mocno i naprawdę słyszalnie. Teraz wracam do formy. Nasza (Zac’a i moja) książkofilia ma się przez to całkiem nieźle. Do tego jest doskonałą motywacją do takich treningów.

Autorzy „Baby…” piszą spójnie, pogodnie i krótko, więc naprawdę dobrze się ich czyta. Wśród młodych literatów była tylko jedna poetka i właśnie jej Zac postanowił włożyć palec do ucha (a później do oka)! 🙂 Potem wdrapywał się na mnie, gdy czytałam, rozdzierając mi przy tym bluzkę, następnie próbował udźwignąć jak największą liczbę samochodów pokazując jaki jest siiiilny. Ot, „zaczkowe” przygody! 🙂

Lubię bywać z Z wśród ludzi, wśród dzieci. Jest wtedy wyjątkowo otwarty i czasem o mnie zapomina w zabawie. Zależy mi na tym, żeby uczył się tego, że bez mamy też może być fajnie (wiem, jeszcze będę chciała go tego oduczyć :P)  Tak było też teraz, choć oczywiście słysząc mój głos, gdy czytałam do mikrofonu, natychmiast przybiegał mi go zabrać.

Mam nadzieję, że udało mi się przeczytać opowieści tak, jak oczekiwali tego autorzy i że wszyscy słuchacze byli zadowoleni. Polecam się na przyszłość, a jakże!

GALERIA TU! 

1 comment

Leave a comment