
To, że olsztyńscy kajakarze, czyli Kayak Sport Club Olsztyn, to moi przyjaciele już wiecie.
Dodam jeszcze, że biologiczny ojciec Zachariasza – Kristoffer – także sporo pływa na kajakach – turystycznych, górskich itp.
O Dziadku Jurku też pisałam – o TU! – kajakarz z niego bardziej niż ktokolwiek inny:) Wujek Michał kajakami „oddychał” całe dzieciństwo…
No i ja – wszędobylska, lubiąca wodę i zapach jeziornych glonów 🙂
Nic dziwnego, że Zac’owi kajaki także przypadły do gustu. Na razie na basenie. Od razu chwycił za wiosło, jak wsiadł do kajaka radośnie się roześmiał… Nie była to łatwa lekcja dla mnie. Basen, głęboka woda, czujne oko ratownika … Wiedziałam, że nawet jeśli wpadniemy do wody, nic się nie stanie, po prostu zanurzymy się i wyjdziemy, jednak pewien niepokój zawsze jest. Koniecznie potrzebny jest nam kapok, który odwraca dziecko na plecy, jeśli wpada do wody. Widziałam w takim synka extremamy Iwony Wierzbickiej z Ajwen. Zapytam.
Dziękuję Januszowi Milewskiemu i trenerowi Seroczyńskiemu, że nam na takie harce pozwolili. To na pewno nie był ostatni raz:)
A jeśli chcecie Wasze szkraby zapisać na kajaki – polecam! Olsztyńska sekcja to ludzie przygotowani sportowo i pedagogicznie. Treningi trwają cały rok!
![]() |
takie lalki-kajakarki zaczepiały mojego Zaczka 🙂 |