Snow Park Wąwóz czyli piknikowo hardcorowo

14 lutego 2013

Legalne Walentynki

14 lutego 2013

Fenomen jaglanki

14 lutego 2013

          Każdy chyba dziś już wie, a przynajmniej wiedzieć powinien, że, aby kochać innych, trzeba najpierw pokochać siebie. To głębsza myśl rozkminkowa i chętnie się nad nią pochylę kiedy indziej. Teraz jednak jest tylko środkiem wykorzystanym do opisania innego zjawiska. Taaaaak, zjawiska 🙂 Bo kasza jaglana niezmiennie jest dla mnie zjawiskowa. Mama nie nauczyła mnie jeść jej jak byłam mała i każde zetknięcie z nią w dorosłym życiu jest jak egzotyczna przygoda. Tym bardziej, że kasza jaglana jest zdrowa, ma mnóóóóóstwo pożytecznych właściwości, a do tego jest po prostu maksymalnie pyyyyszna. Właściwie w każdej postaci, nawet swej zwyczajnej, po prostu ugotowanej. Dlatego każda łyżka tej kaszy to niewinna rozkosz 😛 Ładne, nie? 🙂

Wracając jednak jeszcze na moment, w celu wyjaśnienia tego wątku, do kochania siebie… Zatem, żeby się, w sensie siebie, kochać lub przynajmniej lubić, trzeba być fajnym, żyć w zgodzie ze sobą. Chodzi o sumienie, a jakże, ale i harmonię ciała z duchem. Dlatego każdy dobry uczynek względem samego siebie często procentuje w jeszcze lepszych wobec innych. Bo jak nam dobrze, to cuuuudnie jest się tym podzielić. To jedno, a drugie to fakt, że w zdrowym ciele, zdrowy duch. Zatem, gdy zatroszczymy się o codzienną porcję energii, witamin i te pe…, łatwiej i przyjemniej będzie sie nam obcowało z codziennością. Ot co.

Kasza jaglana to właśnie taki złoty środek do dobroci serca i radosnych motyli w żołądku – na pewno nie z powodu niestrawności. Że co?! Żołądek nie może się zabujać? W jaglance może 🙂 Ech, no bo ja tak naprawdę właśnie o tym chciałam… Każdy, kto trochę mnie zna, wie, że dobrą strawą nie gardzę. Ba! nawet opycham się ponad normę, umiar i rozmiar żołądka 🙂 Tymczasem w przypadku tego śniadania, z czystym sumieniem pochłonęłam zacnych rozmiarów rondelek jaglanki. Hyhy. To dopiero jest rozpusta!

Uczę się przyrządzać kaszę jaglaną. Nie jest trudno znaleźć w internecie sposób na jej poprawne ugotowanie, ale jestem pewna, że każdy i tak musi zrobić to kilka razy, żeby te sztukę opanować po swojemu. Podpowiem, że nie wystarczy po prostu wrzucić kaszę prosto z torebki do garnka.

Ja się „jaram” jaglanką. Forma gramatyczna taka jak „owsiaNKA” czyli można sie domyslić, że to kasza jaglana w postaci brejowatej papki z mnóstwem dodatków według uznania. Dokładnie tak jest. Moją jaglankę oparłam na przepisie, który znalazłam tu , ale zamiast miodu dosłodziłam ją syropem z agawy. Szybko, łatwo i przyjemnie. Pyyyyszka!

P.S. Swoją pierwszą prawdziwą jaglankę zaserwowałam sobie z miłości do siebie w walentynkowy poranek 🙂 Why not? 🙂

1 comment

Leave a comment