UWAGA, marchewka, blisko czyli EMPATIA rulezzz

1 stycznia 2014

AJFON ADDICT

1 stycznia 2014

PIES na … zwierzaki

1 stycznia 2014

Rozpływam się, gdy widzę jak moje dziecko przytula się do zwierząt. Psy, koty …, innych jeszcze nie miał okazji przytulić, choć zna także konie, no i był w ZOO. To oczywiście co innego – zwierzę, którego nie można pogłaskać, które nie wskakuje na kolana, to coś zupełnie innego niż tulący się owczarek niemiecki albo podskakujący z radości na nasz widok boski blond kudłacz. Jak ja chcę psaaaaaaaaaa!
Tak, nie mamy aktualnie żadnego zwierzaka i jest to dla mnie zwyczajnie dziwne. Pewnie, że nie narzekam na brak zajęć i obowiązków, więc rozum bierze górę i czekam aż sytuacja zmieni się na tyle, że będę mogła przygarnąć kolejne cudo. (Gwoli wyjaśnienia – Boski mieszka w Opolu u mojego Taty, bo tak jest lepiej dla wszystkich, przede wszystkim dla niego)

Tymczasem moje dziecko kocha zwierzęta. Po prostu. Oczy mu się świecą jak widzi te dobre, szczere psie oczy. Zac nie pamięta Foki (która spowodowała, że poznałam psią naturę w osobliwy sposób), ale dobrze zna Boskiego. Są w jednym wieku, więc żadnemu nie brakuje energii, ani pomysłów na wspólne spędzanie czasu. Teraz jest już tak, że Zac jest na tyle sprawny i silny, że nie ma aż takiego ryzyka, że Boski przez przypadek zrobi mu krzywdę. W Boskim nie ma nim agresji, ale jest duża dawka spontaniczności. Nie mogę napisać, że B nie ma wyczucia, bo ma 🙂 Podgryza Zachariasza dużo delikatniej niż mnie na przykład. Podczas mojej opolskiej świątecznej wizyty Zac i Boski spotkali się po jakichś dwóch miesiącach – cóż to za przyjaźń jest! Ba! Można nawet nazwać to braterstwem 🙂 Nie odstępują się na krok, jak jeden drugiego chwilowo „olewa”, drugi dopomina się o uwagę. To bardzo zabawne i rozkoszne. Serio – gdy na nich patrzę, baaaardzo żałuję, że nie mogę teraz mieć takiego psa. No właśnie. Takiego. Extremamowego.

Generalnie dzieci nie powinny wieszać się na psach, ściskać ich, klepać itp. , tymczasem Boski sam się o takie pieszczoty doprasza. To może niezbyt dobrze, bo Zac’owi bedzie potrzebna edukacja uzupełniająca w kontaktach z psami. Jestem pewna, że taki egzemplarz jak Boski już się nam nie trafi. Dynamit, nie pies! Ale pozytywny 🙂 Wobec każdego innego zwierzęcia uczę Zachariasza delikatności i wyczucia, bo mój mały synek jest szczerze zdziwiony, że na przykład Zori (owczarek mojej mamy) nie zwraca na niego uwagi, a Bajka (pudelek ciociobabci:D) wręcz ucieka albo chowa się za swoją panią na sam jego widok. Tak czy siak, obserwuję jak moje dziecko chłonie pozytywną psią energię, jak opanowuje się i spokojnie głaszcze, zamiast dynamicznie uderzać, jak się przytula, ale nie zgniata, jak „zagaduje” zaglądając prosto w psie oczy. Zagląda też do psich mordek :), bo intrygują go białe zębiska. Hehe! Zac potrafi też wziąć się na sposób i przekonać Zori, że warto się z nim kumplować… przynosząc jej smakołyki. Sprytny gość!

Im częściej Zac ma do czynienia ze zwierzętami, tym lepiej widzę, jaki to ważny element w dziecięcym rozwoju. Troska, opieka, delikatność, wyczucie, empatia, kompromis, komunikacja – werbalna i nie – te wszystkie sprawy zupełnie inaczej by się w jego głowie kształtowały, gdyby nie kontakt ze zwierzętami. Dziecko otacza „słabszego” opieką tak, jak jego mama opiekuje się nim. Widzę jak zachowuje się Zachariasz. To rozbrajające. Wręcz cieszy go, jak może się wykazać swoją „siłą” i troską. Pewnie, że są psy, do których nie podchodzi, bo mu nie pozwalam. Kiedyś mu to wytłumaczę. Teraz go pilnuję i wyrabiam dobre nawyki. Bardzo pomaga mi w tym moja Gosia czyli Nisza. Polecam kontakt z nią każdemu, kto ma jakąś zwierzęco-pochodną rozkminkę.

Sylwester i Nowy Rok to straszny czas dla zwierząt. Pewnie, że są takie, które nie reagują na huk petard, ale „tak czy siak” na bank im to nie pasuje, bo tak naprawdę kogo to cholerstwo cieszy, oprócz tych, którzy go używają?! Mój, wielu z Was znany, pies Oskar (ech, co to była za POSTAĆ!) nie reagował na hałas fajerwerków ucieczką czy chowaniem się, ale głośno szczekał…, a raczej charczał 🙂 Foka bała się panicznie i trzęsła się tak, że nie pomagało NIC. Wczoraj na spacerze do wózka wskoczył nam … KOT. Piękny, czysty, zadbany, widać, że domowy i znający ludzi. Nie jestem „kocia”, bo tak bardzo jestem „psia”, ale tego kota prawie wzięłam do domu. On się zwyczajnie bał huków, które rozlegały się ze wszystkich stron. Właściciele zostawili go na dworze i poszli na zabawę sylwestrową – genialne! Skąd wiem? Bo zrobiłam na osiedlu małe dochodzenie i znalazłam jego dom:) Ależ byłam z siebie dumna. Przy okazji poznałam sąsiadów i oczywiście, jak to ja, od razu wyrobiłam sobie zdanie na temat kilku osób. Od jednej osoby usłyszałam na przykład „wyrzucić go!” – ech, samej się proszę wyrzucić na mróz i taki hałas szanowna pani. Wiem też kto ma dobre serce i do kogo zwrócić się o pomoc, jak będę kiedyś takowej potrzebowała. Nie od dziś wiadomo, że jacy jesteśmy dla zwierząt, takimi jesteśmy ludźmi. Jeśli komuś obojętny jest los zwierząt, oznacza to, że jest egoistą i po prostu złym człowiekiem. Nie mówię, że wszyscy mamy mieć w domu schroniska dla bezdomnych psów i kotów albo, że mamy sobie na walla na fejsie wrzucać ogłoszenia o wszystkich znajdach lub psach porzuconych przez idiotów w bestialski sposób. Sami najlepiej wiecie co macie w sercach i kiedy działacie, bo możecie pomóc, a kiedy trzeba odpuścić, bo sami nie uzdrowicie całego świata. Ot co.

Powiem Wam, że kot, który wczoraj wskoczył Zachariaszowi do wózka był mega fajny i nie wykluczam, że jeśli kiedyś będę mogła mieć psa, to przygarnę też kota:) Ech, gdybyście widzieli jak ten kot jechał z Z w wózku, a mój troskliwy synek głaskał go i przytulał…. A kot mruczał 🙂 No, bo przecież, gdyby mu to nie pasowało, to by zwiał, prawda?

FOKA R.I.P.
OSKAR R.I.P.

4 comments

  1. Świetny temat poruszyłaś! Ja spodziewam się córeczki, jeszcze zostały jej dwa miesiące w moim brzuchu 🙂 tymczasem w domu mam psa i dwa koty. W moim domu rodzinnym zawsze były zwierzęta i nie wyobrażałam sobie zakładając własną rodzinę by mogło ich zabraknąć. Wiele osób pyta mnie jak ja zamierzam wychowywać dziecko w domu pełnym siersciuchów- "bo to przcież śmierdzi, zrzuca sierść i wogóle nie wskazane dla niemowlaka". Niekótrzy do tego stopnia sobie nie wyobrażają relacji zwierze-niemowle, że pytają mnie kiedy zamierzam "pozbyć się zwierzaków"! Ja jednak wiem, że mimo, iż jest to dodatkowy obowiązek to taki czworonożny przyjaciel dla dziecka to niesamowity skarb! Ja dziękuję moim rodzicom do tej pory, że wychowywałam się z psem i myślę, że kiedyś moja córa też mi podziękuje :))) A już teraz koty lubią przytulać się do brzucha i słodko do niego mruczeć. Mała napewno zapamięta te dźwięki :))

    1. 🙂 Na pewno nie będzie Ci łatwo, ale przecież gdybyśmy chcieli, żeby było łatwo, nie mielibyśmy dzieci 🙂

      Jak się córcia urodzi … Podobno lepiej z domu wyprowadzić zwierzaki, potem wnieść dziecko, a dopiero potem przyprowadzić zwierzęta. Pytaj niszadlazwierzat.blogspot.com 🙂

      Mała na pewno będzie wrażliwą istotką właśnie dzięki Tobie i Waszym zwierzakom 🙂

      Wszystkiego cudnego!

  2. ja właśnie tez mam kota i niedlugo urodze i wszyscy pytaja sie mnie kiedy go oddam na przechowanie. A ja mam nadzieje, że nie będzie takiej potrzeby i uda mi się nauczyc kicie jak ma sie zachowac i nie bedzie robić problemów. Nawet nie wyobrazam sobie 2-3 miesięcznego "odpoczynku" od niej:)
    Monika

  3. Odkąd pamiętam w moim domu zawsze był pies. Tamtego niestety już nie ma, ale jest inny, sześcioletnia owczarka, z którą W. dogaduje się bez problemu (choć już dwa razy postraszyła go zębami, bo się za bardzo naprzykrzał). Pojawił się mały problem, bo prawdopodobnie W. ma alergię na sierść (niepotwierdzone, bo jeszcze nie robią badań u tak małych dzieci). Ale nie mam zamiaru pozbywać się psa (chociaż wiele osób radziło mi to już w ciąży). Głupota! Przecież można wszystko przystosować i każdego nauczyć współdziałania 🙂

Leave a comment