Lekcja Mackiewicza

30 stycznia 2018

Wstęp do mojej książki. Przeczytacie?

30 stycznia 2018

Gdzie wypada karmić piersią, a gdzie absolutnie nie?

30 stycznia 2018

Spokojnie (słowo uspokojenia kieruję tylko do pewnej grupy z marszu podejrzliwych, tudzież na zapas oburzonych), nie karmię już piersią mojego 5,5 letniego syna, który wygląda na 8-latka 😉

Zostałam jednak okrzyknięta „rekordzistką w show-businesie”, więc choćby z tego tytułu trochę się tu powymądrzam. A co?! Tak, karmiłam piersią moje dziecko 4,5 roku – pracując, podróżując, będąc samodzielną mamą.

Po niedawnej publikacji zdjęcia z moim tycim Z przy piersi na moim Instagramie, kochane TVN Style przechwyciło temat. Słusznie. Fajnie. Dobrze. Nawet jeśli redakcja nie ma pojęcia o temacie, wychodzi na to, że warto do tego zagadnienia wracać. Dlaczego? Ano dlatego, że wciąż edukacja na temat karmienia piersią jest w Polsce niewystarczająca i wciąż jest mnóstwo mam, które nie karmią nie dlatego, że naprawdę nie chcą, a dlatego, że w sumie to nie wiedzą jak się do tego zabrać i poradzić sobie z różnymi mniejszymi lub większymi trudnościami.

tvn style lidia piechota

U mnie trudności nie było, więc śmiało mogę powiedzieć, że jestem szczęściarą, choć w 4. dobie życia mojego dziecka pojawiła się propozycja podania mu mleka modyfikowanego przez pielęgniarkę. Zac rzekomo za mało przybierał, jadł nieefektywnie i miał zbyt dużą żółtaczkę. Miałam szczęście – nasz pediatra polecił mi iść na zakupy i kupić świeże warzywa, ugotować pyszną zupę, zjeść, po czym spokojnie nakarmić dziecko skupiając się na tym, czy nie przysypia ssąc. Miałam się uspokoić i zadbać o siebie. Nigdy więcej problem nie wrócił. Nie narzekałam na bolące brodawki (chyba bolały i chyba miałam na nich strupy – nie ruszało mnie to wcale), bo wiedziałam, że to minie. Zostając mamą, zaczęłam słuchać siebie. Nagle okazało się, że mam intuicję, że potrafię się nie rozdrabniać i naprawdę „robić swoje”, choć każdy mówi co innego … Chyba właśnie to pomogło mi najbardziej. Nie chciało mi się słuchać wszystkich, więc nie słuchałam nikogo. A jak potrzebowałam pomocy, porady czy wsparcia miałam mądre dobre serca i głowy, które na siłę nic nie kazały. Pytałam i słuchałam odpowiedzi.

Nigdy nie zamierzałam nikogo pouczać i nie miałam pojęcia, że karmienie piersią własnego dziecka to jest TAKI TEMAT. Dowiedziałam się o tym właściwie podczas spotkania z Hafiją i dziewczynami zaproszonymi przez portal Siostra Ania na cudne mamowe spotkanie. Okazało się, że ten hejt matek wobec siebie wzajemnie ma się dobrze i że walka o to kto ma rację trwa. Na szczęście nie zmieniło to mojego podejścia. Jako samodzielna mama zawsze miałam dużo na głowie i starałam się nie przejmować tym, co nie ma ze mną nic wspólnego.

Nie pochodzę z zamożnej rodziny, moja Mama nie karmiła mnie piersią, bo ma we krwi jakiegoś wirusa. Nie chodziłam w dzieciństwie na prywatne lekcje, a później będąc w ciąży nie rodziłam w prywatnym szpitalu. Nie miałam prywatnej położnej, a swoje dorosłe życie prowadziłam i prowadzę daleko od miasta rodzinnego i rodziny wszelakiej. Będąc w 3-cim miesiącu ciąży rozstaliśmy się z ojcem mojego dziecka i do końca ciąży byłam sama. Nie samotna, ale sama. Wspierali mnie przyjaciele i ci, którzy naprawdę dobrze mi życzyli nie siejąc fermentu. Nie spotykałam się z babciami, ciociami, wujkami. Wszyscy byli daleko. Nie czytałam miliona mądrych poradników, choć faktycznie kilka pozycji się w mojej biblioteczce pojawiło. O książkach, które pomogły mi lub przeszkadzały napiszę osobny tekst. Tak czy inaczej, działałam intuicyjnie. Byłam blisko mojego syna. On był blisko mnie. Pił moje mleko przez 4,5 roku. To logiczne, że nie robiliśmy tego tylko w sypialni. Przez ten czas podróżowaliśmy, uprawialiśmy sport, przeprowadzaliśmy się, pracowałam, żyłam pełną piersią.

Oto kilka miejsc, w których można karmić piersią. Wyobraźcie to sobie 🙂

  1. SAMOLOT – karmienie, szczególnie malutkiego dziecka na pokładzie samolotu nie jest trudne, ponieważ zwykle dzidzia i tak siedzi na naszych kolanach i jest w nas wtulona. Co ważne, przełykanie mleka podczas lotu niweluje zmiany ciśnienia. Tadam! Jest to więc wygodne rozwiązanie na poradzenie sobie z irytacją i rozdrażnieniem dziecka. U nas nie było tak, że wsiedliśmy na pokład i natychmiast siłą aplikowałam Zachariaszowi pierś ;). Mój syn generalnie żył „przy cycku”, więc w momentach, kiedy nie czuł się komfortowo, ssał. Bywało nawet tak, że ssał i rozglądał się z ciekawością wokół. Czuł się bezpiecznie, ale jednocześnie chciał wiedzieć co się dzieje.
  2. PRÓBA ZESPOŁU METAL CORE’owego – był taki czas, że zdarzało mi się bywać w jednej takiej sali prób. Nie lubię aż tak mocnej muzy, ale lubiłam jednego basistę. Zatem, czego się nie robi, right? 😉 Tym bardziej, że Zac miał dzięki temu okazję potłuc w talerze od perkusji. Nie pamiętam ile dokładnie miał wtedy lat. Pewnie prawie 3. Kiedy przy pierwszej wizycie chłopaki zaczęli normalnie, na maxa grać, lekko się przestraszył. Nie było jednak chęci ucieczki. Jedynie potrzeba przytulenia się i ssanie. Uspokajacz zadziałał po mistrzowsku. Wtedy Zac prawdopodobnie nie był głodny. Jednak dawka oksytocyny i ten anielski spokój, który się tworzy wokół karmiącej mamy i smyka potrafią zdziałać cuda.
  3. TEATR – pamiętam jak w Olsztynie poszliśmy na spektakl Pracowni Tańca PRYZMAT. Tak bardzo zależało mi, żeby wytrwać do końca. Udało się. Był też jakiś inny spektakl, na który Zac był chyba jeszcze nieco za mały. Siedzieliśmy w pierwszym rzędzie. Na bank musielibyśmy wyjść w połowie, gdyby nie karmienie i spokojny smyk w moich objęciach.
  4. MOTORÓWKA – Zac urodził się na Warmii, w Olsztynie. Ja uwielbiam pływać na wakeboardzie. Historię o tym, że podczas nocnego pływania za motorówką, Zac spokojnie spał w foteliku i nawet nie wiedział, że przetransportowałam go z auta na łódź i z powrotem, opowiadam często. Spędzaliśmy wtedy sporo czasu nad jeziorami. Przecież nie będę głodzić dziecka, prawda? Gdy byliśmy na wodzie, jadł. Po prostu. Nie lubił tylko, gdy byłam zimna i mokra 😉
  5. BASEN – norma. Małe dziecko, basen, nauka obcowania z wodą. Przynajmniej nie trzeba dużo z siebie zdejmować 😉
  6. DWORZEC PKP – czekanie na pociąg, przesiadka, chęć zatrzymania Z w jednym miejscu, gdy był już na tyle duży, że biegał po hali dworca albo dworcowej kawiarni. Pierś – i luuuuzzzz! 🙂
  7. WYCIĄG DO WAKEBOARD’U – tu sytuacja jest analogiczna do łodzi, tyle, że siedzi się na krześle, pomoście albo na leżaku 😉 Zac był pierwszy raz na wyciągu w Ostródzie, gdy miał 6 dni!
  8. KAJAK (PŁYNĄCY)/SUP – Po karmieniu na SUPie czyli takiej płaskiej dmuchanej „desce” zasnął! Byliśmy wtedy sami na Helu, mieszkaliśmy pod namiotem i chyba zbierało się Zaczkowi na jakąś infekcję. Pełen czil na morzu, Szama i kima <3
  9. STOK NARCIARSKI W ALPACH – do Livigno jechaliśmy gdy Zac miał chyba 1,5 roku. Najpierw ponad 20 h w autokarze, potem pobyt w górach i codzienne wyprawy na wysoki stok. Kwietniowe słońce, dużo śniegu i ja na leżaczku ze smykiem w ramionach – bajka!
  10. KURS KITESURFIN’U – PLAŻA NA HELU – tu Zac poczuł się źle i nie mogłam dokończył szkolenia. Zrobiłam tylko część teoretyczną. Siedząc na piasku albo na dmuchanym krokodylu i trzymając dziecko przy piersi. Instruktor „skumał czaczę”.
  11. SAMOCHÓD – karmienie podczas jazdy nie jest bezpieczne, więc absolutnie nie polecam. Pamiętam, że to były stresujące momenty, kiedy Zac ewidentnie domagał się bliskości, a byliśmy w trasie. Gdy ktoś inny prowadził samochód, zdarzało mi się pochylać nad mym maluszkiem. Nie było to wygodne, choć załatwiało sprawę. Najczęściej jednak stawaliśmy i wyjmowałam go z fotelika.
  12. RESTAURACJA – to żadna sensacja, choć wiem, że spotykacie się ze zdziwionymi spojrzeniami karmiąc dziecko piersią przy stole. To zastanawiające, nieprawdaż? To gdzie mamy karmić? POD stołem?!
  13. POCIĄG – uwielbiam pociągi i czuję się w nich bardzo komfortowo. Na początku życia Zachariasza, podróżowaliśmy z naszym dużym kudłatym psem. Wbijaliśmy w PKP do przedziału dla matki z dzieckiem i traktowaliśmy go jako naszą przyjazną przestrzeń. No tam nikt się nie czepiał, że karmię. Dym zdarzał się o psa. Niektórzy zapewne woleliby, żeby podróżował w innym przedziale, bo przecież nie był matką z dzieckiem 😉
  14. REDAKCJA TV – tu nie było aż tak różowo, bo dla zasady „do pracy nie przychodzi się z dziećmi”. Wiecie jednak, co ja na to? Przestałam w tamtej redakcji pracować ;)i karmiłam dalej. Wszędzie.
  15. IMPREZA MASOWA – ławka, plaza, leżak, krzesło, pomost – w tłumie można się zgubić, a Zaczkowi nigdy nie przeszkadzał hałas. Mistrzostwem świata było, gdy mój roczny smyk zasnął przy piersi podczas Mistrzostw świata właśnie w siatkówce plażowej w Starcy Jabłonkach. Na trybunach rumor ogroooomny, 9000 kibiców, a ten ancymon śpi! Brawo! Oaza spokoju1 <3

A oto 2 miejsca, w których karmić piersią dziecka NIE WOLNO: toaleta, szczególnie brudna i śmierdząca, bo na przykład publiczna oraz klatka schodowa. Te dwa miejsca przyszły mi do głowy, kiedy pomyślałam, dokąd mógłby mnie ktokolwiek odesłać, żebym nakarmiła „w spokoju”. Otóż nie. Nie pójdę.

Nie będę też polemizować na temat tego, że karmienie piersią 4 latka jest niemoralne, obrzydliwe, że to molestowanie i jest to co najmniej dziwne. Tak widzą to także niektórzy moi znajomi, których cenię, bardzo lubię i zwyczajnie mi przykro, że ciemnota w polskim społeczeństwie, w temacie KP jest wciąż taka ogromna. CYCE podniecają albo obrzydzają. Nie ma półśrodków. Cycki w powszechnym mniemaniu nie rozczulają, nie wzruszają, nie sa wcale symbolem troskliwej matki. Częściej jest nią butelka. Ja natomiast nie jestem geniuszem, ale mam wiedzę na temat tego, co robię, szczególnie przez 4,5 roku czyli długo 😉 Mleko mamy jest ZAWSZE wartościowe. I tyle.

I jeśli będę miała kiedyś drugie dziecko, to będę je także karmić wszędzie i jeszcze dłużej. No bo DLACZEGO NIE? – i tu pytam na serio.

6 comments

  1. Ja znalazłam się w tej grupie matek, która nie udźwignęła karmienia piersią… Bardzo chciałam, ale nie umiałam, nie wiedziałam jak. Prosiłam o pomoc położną, doradcę laktacyjneg… Wszyscy rozkładali ręce i mówili że się nie da… Uwierzyłam. Przez kolejne miesiące co 3 godziny oddciągałam mleko laktatorem i dawałm dziecku z butelki żeby za wszelką cenę uniknąć MM. Udawało się przez długi czas, potem stało się to rutyną ale było to bardzo męczące. Jeśli będze mi dane mieć drugie dziecko, będę mądrzejsza, nie dam sobie wmówić że się nie da. Tylko czy dostanę drugą szansę… nie wiem…
    Gratulacje Waszych 4,5 lat pięknej drogi mlecznej! 🙂 Cudnie się czyta takie historie. A ludzie niech gadają, olać hejt 🙂

  2. Szkoda że tak mało osób stara się zrozumieć jakie zdrowe i ważne jest karmienie piersią. Nie uwlaczajac oczywiście mamom które karmią butla! Moje dziecię ma 1,5 roku i karmię piersią. Ostatnio narzeczony wbił mi nóż w serce żądając bym odstawila dziecko od piersi… karmię dalej.

      1. Żeby dziecko nie wyrosło na 'maminsynka’. Twierdzi że długie karmienie wypacza psychikę. Robię swoje i swoje wiem. Matczyny instynkt jest cudowny!

Leave a comment