Lustereczko powiedz przecie … czego nauczyli cię rodzice czyli genów nie oszukasz.

1 czerwca 2016

Doda & smutni faceci czyli profesjonalizm melancholijny

1 czerwca 2016

Telewizja, truskawki i glam czyli wymarzona praca przy festiwalu opolskim.

1 czerwca 2016

Są takie wydarzenia, które niezmiennie wywołują wzruszenie. Są takie imprezy, które kojarzą się tylko dobrze, bo choć zawsze wiążą się z ciężką pracą, dają ogromną satysfakcję. Ja mam w sercu opolski festiwal, a dokładnie Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Nie polskiej piosenki, a piosenki polskiej. Właśnie w tej kolejności.

Kiedy w 2005 roku aplikowałam do pracy w opolskim oddziale TVP, Agata, która przeprowadzała ze mną rozmowę, zapytała właśnie o to jak nazywa się ta wielka impreza w stolicy polskiej piosenki. Nie wiedziałam. Pewnie rzuciłam coś w rodzaju „no, festiwal opolski”. Agata szybko „postawiła mnie do pionu” i z lekką satysfakcją, że „smarkula” nie wie, uświadomiła mi jaki to karygodny błąd nie znać pełnej i poprawnej nazwy tego wyjątkowego wydarzenia. Wtedy nie miało to dla mnie większego znaczenia. Chciałam pracować, więc pewnie w miarę grzecznie przytaknęłam i z przestraszonymi oczami liczyłam na to, że nie popełniłam dyskwalifikującego błędu. To było około 11 lat temu. Od tamtej pory zmieniło się wszystko. A festiwal trwa. Kocham go.

Choć już w 2006 roku wyprowadziłam się z Opola i nie przyjeżdżałam na festiwalowe koncerty, teraz czuję się tu lepiej niż kiedyś. Teraz jestem częścią tego świata i czuję się potrzebna. Teraz znam nie tylko pełną nazwę festiwalu, ale przybijam piątkę z asystentem realizatora (Cypis<3), przytulam rzecznika prasowego imprezy (Radzio <3), jem truskawki z ręki kolesiowi od kabelków i mikroportów (M. <3). Teraz relacjonuję dla Was Kochani to, co dzieje się w amfiteatrze nie tylko podczas koncertów, ale także podczas prób i na tzw. backstage’u czyli zapleczu. Nie zamieniłabym tej roboty na żadną inną.

Radek Brzózka i Lidia Piechota

Chwalę się, że jestem Opolanką i cieszę się, że mój syn w końcu ma babcię i dziadka, bo gdyby nie mama i czasem też tata, nie mogłabym w spokoju pracować. Od dawna śmieję się, że kocham pracę w telewizji, bo tylko w tym fachu nie czuję, że pracuję. To najczystsze lenistwo 😉 W pracy odpoczywam, bo macierzyństwo to przy tym ciężka harówa.

Dzięki współpracy z TVP3Opole, pojawiłam się w telewizji publicznej ponownie. Dla mnie antena to antena (w sensie nie liczy się nazwa kanału telewizyjnego), a telewizja wszędzie jest fascynująca. W małych oddziałach pracuje się trudniej i ta współpraca to zaprawa przed wyzwaniami na antenie ogólnopolskiej. Lubię to, że teraz, choć wciąż uczę się nowych rzeczy każdego telewizyjnego dnia, potrafię korzystać ze swoich atutów i dostosować się w mgnieniu oka. Praca z ekipą w Opolu to bajka. Każdy program to gigantyczna dawka adrenaliny, która dodaje mi pewności siebie i utwierdza w przekonaniu, że jestem na właściwym miejscu.

Czasem pytacie – jak się wkręciłaś do telewizji? Irytuję się wtedy. Nie wkręciłam się. Od 2004-go roku pracuję, uczę się, pytam, patrzę, nagrywam, montuję, piszę scenariusze. Niby nie czuję, że pracuję, ale jednak nabieram wprawy i ogłady. Współpracuję z ludźmi, którzy robią to jeszcze dłużej. Jestem dumna z tego, że ci najbardziej doświadczeni traktują mnie jak równą sobie. Pracujemy razem. Machina działa wtedy, gdy wszystkie trybiki są odpowiednio naoliwione. Każdy jest ważny.

Podczas tegorocznego festiwalu współprowadzę Studio Festiwalowe w TVP1. To przyjemne wyzwanie. Kolejny krok to poprowadzenie koncertu. Jako Opolanka, marzę o tym od dawna, ale świat się nie zawali, jeśli tego nie zrobię. Pracuję, a praca popłaca. Konsekwentne działania przynoszą efekty. Trzeba robić swoje. Jestem w zgodzie ze sobą, bo dziś potrafię prowadząc program na antenie centralnej być sobą – Lidią, dla której telewizja nie jest całym światem, która „nie ma ciśnienia” na blichtr i wielki „glam szołbizu” ;). Ja po prostu uwielbiam swoją robotę. Zarówno za kulisami, jak i przed kamerą. Zresztą efekt ekranowy to wynik czasochłonnej pracy wielu ludzi. Bez tej żmudnej pracy za kamerą, nie ma tego, co przed nią.

To szalony festiwalowy tydzień i w niedzielę wieczorem będę pewnie marzyła o tym, żeby festiwal się już skończył. Jednocześnie będę odliczać dni do kolejnego. Pewnie myślicie, że największą frajdę sprawia mi selfie z celebrytami i fakt, że mogę się skutecznie przylansować na Insta. Otóż to wartość dodana;) Najbardziej lubię festiwal za rozmowy z ludźmi. Kiedy rok temu przeprowadzałam wywiady dla 24opole.pl Piotr Machalica nie chciał wstać z kanapy w naszym mini studiu. Tak mu się dobrze ze mną rozmawiało, że poczuł potrzebę dalszej wymiany zdań. Edyta Górniak podziękowała mi po rozmowie z entuzjazmem „Boooże, jakie fajne pytania! Dziękuję!”. Grzesiek Hyży wstał, spojrzał mi w oczy, uścisnął mi dłoń i upewnił się, że pamięta moje imię „…Lidia, prawda?”. Magia. Dwa lata temu, gdy pracowałam dla showbook.pl, moja rozmowa z Donatanem i Cleo znalazła się na głównej stronie serwisu tvn24. Rozpiera mnie duma, gdy ludzie, którzy angażują mnie do tego typu zadań, nie żałują swoich decyzji.

53.KFPP - Lidia i Red Lips czyli Ruda

A dziś … ? Jesteście ciekawi z kim w tym roku najlepiej mi się rozmawiało? Kto zaskoczył elokwencją, a kto miał największą tremę? Napiszę o tym pod koniec tygodnia. Teraz zbieram dane i trochę nie wyrabiam na zakrętach … I o to chodzi 😉

2 comments

  1. No widzisz, a dziś w TVP2 w Pytaniu na Śniadanie pani Richardson powiedziała „festiwal POLSKIEJ piosenki”, a reporter z Opola również cały czas mówił „polskiej piosenki” 😉 ot wielka telewizja.

    Twój program w TV3 Opole o bankach mleka oglądałam i podobał mi się, widać, ze czujesz się pewnie przed kamerą, może nawet za pewnie, bo troszkę nie pozwalasz gościom się wypowiedzieć, współprowadzącemu trochę też… wiem, ze pewnie czas na antenie goni, ale okiem widza wygląda to tak, jakbyś chciała swoich rozmówców troszkę zdominować 🙂

Leave a comment