Jak cię widzą, tak ci obrabiają tyłek. Rzecz o pośladkach.

23 września 2016

„Mama” i „mama” czyli gdy Twoje dziecko bez przerwy czegoś od Ciebie chce…

23 września 2016

Koniec weekendowych wycieczek czyli „Skok na weekend” na finiszu

23 września 2016

O tym jak spotkałam ekipę życia i o tym, że wzajemna akceptacja oraz szacunek na planie procentują niezwykle efektywną i efektowną produkcją. Zakochana ja zdradzam Wam kulisy produkcji mojego programu o Polsce.

Fajnie było, ale się skończyło. Niestety. Kanał TVN Meteo Active ma zostać zamknięty. „Skok na weekend” już nagrany. Ostatnie odcinki zrealizowaliśmy w moich ukochanych warmińskich stronach – Olsztyn, Pluski, Siła, Naterki. Mam nadzieję, że znajdziecie czas, żeby je obejrzeć. Bo warto. Bo to nie tylko program o Polsce, w którym podaje się ceny atrakcji turystycznych wskazując na mapie gdzie leży dane miasto lub wieś. „Skok na weekend” (nazywany w tym tekście po prostu Skokiem) to relacje między ludźmi, to otwartość i nastawienie do innych istot, które otwiera drzwi i serca. Współpracuję z mediami od zawsze i jeszcze wiele przede mną. Skok okazuje się być milowym krokiem, doświadczeniem nie tylko zawodowym, ale też emocjonalnym. Skok to przyjaciele.

Lidia Piechota - Extremama

Opowiem Wam jak to było od początku, pomijając detale nieistotne lub te, które z różnych przyczyn wyrzucam z pamięci. TVN potrzebował programu, więc zlecił zadanie firmie. Firma dobrała ekipę, ale dostała przydzieloną prowadzącą. Co się musiało dziać w ich głowach?! 😉 „Panna z tefałenu”, „gwiazdeczka na fochu”, „pani oł eł” … Trochę mi się „wysypali”, że tak było, …że faktycznie mieli stracha. Jestem z siebie dumna, że nie tylko okazało się, że nie było się czego bać, ale też, że razem stworzyliśmy w pełni profesjonalny telewizyjny produkt i wciąż się bardzo lubimy.

Najpierw była Iława, potem Krutyń, Nowe Kawkowo, Biebrza – miejsca mi znane i przeze mnie uwielbiane. Szybko okazało się, że producentom obecnym na planie odpowiada mój styl mówienia i redagowania tzw. stand upów czyli moich solowych wypowiedzi. Na rozmowy z bohaterami także szybko znaleźliśmy sznyt. Nie przypuszczałam, że ta swoboda zaowocuje dobrym programem i moim rozwinięciem skrzydeł. Już kiedyś, przy produkcji „Gry w miasta” dla TV Polonia reżyser Jędrzej powiedział „Lidia, Ty masz jedną bardzo przydatną cechę. Masz fenomenalną pamięć”. Zapamiętałam to 😉 i motywuje mnie to do działania do dziś. Teraz, przy produkcji Skoku moja głowa znowu zaczęła pracować na przyspieszonych obrotach. W towarzystwie profesjonalistów „z tej samej bajki” wpadałam na najlepsze pomysły, znajdowałam w głowie najbardziej adekwatne słowa i nagrywałam je poprawnie za pierwszym razem. Przez cały czas realizowania programu nagraliśmy tylko kilka dubli i często było to nasze „widzimisię”. Choć najczęściej były to czujne uszy dźwiękowca ;), który prosił o powtórkę.

Pierwsze 3 odcinki dźwiękowo ogarniał Paweł. Od początku było po prostu OK, ale naprawdę skumałam się z nim podczas ostatnich odcinków. Mam farta do … hmmm… sympatycznych dźwiękowców 😉 Od 4-go odcinka pracował z nami Radeusz … i tak zostało na większość serii. Pokochaliśmy się wszyscy jeszcze bardziej. Emil i Tomek czyli operatorzy pracujący zawsze w duecie i uzupełniający się zarówno jeśli chodzi o umiejętności, jak i o temperament, idealnie dogadywali się z Radeuszem i równoważyli nasze (Radeusza i moje) „wyczilowane” zapędy. Tak, tak, bo o ile Radeusz i ja łatwo się zapominamy, to chłopaki z ProProdukcji pamiętają raczej, że są w pracy. Mogłoby to być irytujące, ale nie było. Umiar na najwyższym poziomie. Jeśli taki oksymoron ma w ogóle rację bytu.

Będąc w pracy, spędzaliśmy czas razem, ze śmiechem, rozmawiając, wymieniając poglądy, wspierając się wzajemnie. Oni i ja czyli operatorzy, dźwiękowiec i prowadząca. Producentem programu została firma zewnętrzna, ale nie w tym rzecz. Producentkami na planie, przez większość serii były one – Natalia i Kejt … hmmmm Księżna Windsoru Kejt. Każdy z nas „ma coś za uszami”. Kejt ma tyle co my wszyscy razem wzięci, ale z całą pewnością bez niej Skok nie byłby taki sam. Kejt potrafi być kochana i tylko ona w najbardziej bajeczny ze znanych mi sposobów skleja wulgaryzmy w poetycką całość. Natka za to, choć małolata, nie traci czasu na owijanie w bawełnę. Inaczej być nie może, jeśli jest się dziewczyną hiphopowca 😉 Dzięki niej poznaliśmy na przykład wyluzowane nazewnictwo organów płciowych. I tak wagina to … „pipsztyl” – najs, nieprawdaż? 😉 Natka, Piona! A tak serio, Natka to niezwykle obowiązkowa i przepiękna istota, która pomagała nam wytrzymać z Księżną Kejt 😉 Pod koniec współpracy do producenckiej stawki (hehe, #ktowietenwie) dobił Wojtek – i całe szczęście <3

Wracając do procesu produkcji i relacji na planie. Wiecie jak to jest, kiedy nawet jak jest źle, to jest dobrze? Są ludzie, w towarzystwie których po prostu chce się pracować najlepiej, jak to możliwe. W pracy z chłopakami ze Skoku tak właśnie jest. Lubię to spojrzenie z aprobatą Tomka i uśmiech pod nosem Emila, kiedy się udaje. Znowu. Po kilku odcinkach wiedziałam kiedy, co jest grane i jakie ujęcia się kroją. Wiedziałam więc jak iść, jak spojrzeć, jak odgarnąć włosy. W żadnym innym programie nie jestem taka … śliczna. Serio, oni wiedzą jak mnie filmować. Widzą mnie taką, jak sama chcę na siebie patrzeć. Taka chemia przebija przez ekran. Nie da się inaczej. Jak jest dobry klimat na planie, to można się skupić na treści odcinka i wiarygodnie przekazać atmosferę magicznego odwiedzanego miejsca.

Operatorzy na tzw „propsie”, bo nazywają się ProProdukcja, więc nie mogło być inaczej. A Radeusz? Radeusz to bajka inna niż wszystkie. Z jednej strony zakręcony, we własnym świecie, z drugiej skupiony na swoich obowiązkach i absolutnie zakochany w dźwięku. We mnie też oczywiście 😉 Z wzajemnością. Bez tej relacji nie byłoby tak fajnie. Zabujałam się w duszy Radeusza i staliśmy się sobie bliscy. Spoko, lalki, bez stresu, nie zgarniam Radeusza dla siebie. Bierzcie i dzielcie się. Ja słyszę i widzę jego serce 😉 Nie ma co wgłębiać się w analizy. Z nim mogę milczeć, kocham z nim pracować i zachwycam się jego spojrzeniem na świat. Dzięki tej znajomości stałam się lepszym człowiekiem. Żeby nie było tak różowo, Radeusz, zwany także Radissonem, potrafi pomarudzić. Wtedy staje się irytująco ludzki, taki męski. Ha! Prawdziwy dramatyzujący facet 😉 Więcej Wam o Radeuszu nie opowiem. Wrzucam linka. O tu!

Lidia Piechota - Extremama - Frombork

A kto jest sprawca tych zapierających dech w piersiach ujęć z powietrza? Większość to dzieło Marcina the heli mastera 🙂 To dopiero oryginał. Kolo, choć wygląda na poważnego gościa, bywa nieprzytomny i masz wrażenie, że nie ogarnia absolutnie niczego. Jadąc do Biskupina na przykład, trafia do dzielnicy Wrocławia o tej nazwie, a nie do pradawnej osady, w której już na niego niecierpliwie czekamy <3 Dopiero jak widzisz nagrania, rozumiesz, że to wszystko składa się w jedną spójną całość. Marcin buja w obłokach. I dlatego go kochamy. A jego ujęcia jeszcze bardziej.

A sam program? To opowieść o wrażliwości i chęci złapania oddechu w szybkim świecie. To historia poznawania własnego otoczenia z naciskiem na bliskość i faktyczne dostrzeganie tego, co ważne. To radosna wycieczka w miejsca, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie ma się czas i gdzie spędza się go wedle woli każdego uczestnika wyprawy. Na to kładliśmy nacisk. Autentycznie zakochiwaliśmy się w odwiedzanych miejscach. Naprawdę chcielibyśmy wrócić prawie wszędzie. Na każdym kroku spotykaliśmy ludzi nietuzinkowych i dawaliśmy się zarazić ich entuzjazmem w snuciu lokalnych opowieści. To czuć, słychać, widać, kiedy ogląda się „Skok na weekend”. Mam nadzieję, że na player.pl będą dostępne wkrótce wszystkie odcinki. Chcę, żebyście mieli możliwość zobaczyć i przeżyć to, co my. Na stronie w Internecie w tej chwili brakuje Chełma i Zamościa, Krakowa, Kielc, Gdańska, Olsztyna i warmińskich wsi.

Cykl został zrealizowany i nie będzie kontynuowany. Chyba, że macie pomysł/pieniądze/inwestora/antenę, które przyjmą Skok i wykorzystają nasz potencjał. Program zapewne może zmienić tytuł i format. Skok to ludzie i miejsca, a nie zasady czy licencje. Wystarczy nam pozwolić działać, a nie zawiedziemy. Razem jesteśmy bezbłędni.

P.S. Częścią ekipy od początku był też Sir Truszard. Absolutnie nietuzinkowa ostoja i sumienie … Księżnej Kejt 😉 No more comments. Pomocny na każdym planie, choć nie musiał ruszyć palcem. Love Tru <3

P.P.S. Dla mnie cała seria była tym bardziej wyjątkowa, że, dzięki wyrozumiałości i ludzkiemu podejściu całej ekipy, na wszystkie produkcje jeździł ze mną Zac. Prawie zawsze miał Nianię. Najczęściej był to Kamil <3, często Boguś <3, czasem Paulina <3. Czasem trzeba było radzić sobie ze smykiem na planie bez pomocy opiekuna. Nie zawsze było to łatwe, często dla mnie wewnętrznie trudne. Wspaniale, że się udało, bo to zarówno dla niego, jak i dla mnie wartościowe doświadczenie. Dziękuję <3

2 comments

  1. Trochę się pogubiłam… Pracowałaś dla TVN, ale chyba do niedawna byłaś też prowadzącą w TVP Opole programu porannego… Można tak dla dwóch konkurencyjnych stacji? I jak to się ma do tego, że szukasz pracy?

    1. Hej, a co masz zlecenie? Chętnie się podejmę 😉

      Współpracowałam z TVN, potem z TVP (2,5 miesiąca), a potem znowu z TVN tylko przez chwilę – dogrywaliśmy dodatkowe odcinki serii „Skok na weekend”.

      Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje?

      Tak, szukam pracy czyli zleceń, dzieł do wykonania. Jestem dziennikarką, prezenterką, redaktorką – w tych dziedzinach potrzebuję wyzwań.

      Pozdrowienia – L

Leave a comment